menu

O Italii / VENETO / WENECJA


Nieskończone piękno pomiędzy morzem, lądem, a niebem, zgodnie stworzone przez człowieka i naturę

 

Wenecja jest stolicą Regionu Veneto i jego największym miastem. Jest też najsilniejszym magnesem włoskiej północy, który przyciąga każdego – tego, kto po raz pierwszy i czasami z obowiązku musi tam być i tego, kto ciągle wraca, bo też musi tam być z powodu piękna, unikalnego charakteru i słonego powietrza, które pozostaje na skórze jak najlepsza pamiątka.

 

Myślę, że nazwa miasta znana jest każdemu i każdy ma podobne skojarzenia: miasto na wodzie, na wyspach, kanały, stateczki, łódki, gondole, św. Marek i jemu poświęcona cudowna bazylika, Most Westchnień, Most Rialto, gołębie, weneckie konie i skrzydlaty lew – a nad całością dumnie króluje dzwonnica czyli campanila. To tak właśnie w skrócie przedstawia się Wenecja, to najbardziej oryginalne, unikalne i niepowtarzalne miasto świata. Wielu od razu na wstępie krzyczy, że tam śmierdzi, co może i częściową prawdą jest, ale czy to takie ważne? Trzeba umieć dostrzec to co dobre i piękne, trzeba chcieć się zachwycić i pokochać – ale żeby to zrobić, trzeba najpierw poznać, poczuć, dotknąć, przeżyć, doświadczyć. Zgubić się w wąskich uliczkach, połazić bez celu, popatrzeć na swoje odbicie w spokojnej wodzie rio czyli małych kanałów, posiedzieć z kieliszkiem prosecco na jakimś spokojnym placyku z dala od szumu i tłumu. Trzeba poczuć.

 

Fajnie też popatrzeć na miasto z góry, ze szczytu dzwonnicy. Niekończące się czerwone dachy weneckich domów, błyszcząca w słońcu woda, małe łódeczki i gondole niczym skaczące po spokojnej toni mróweczki, a w oddali przy dobrej pogodzie Alpy. Piękny widok, ale trzeba mieć czas i chęci, żeby zachwycić się tym miastem i zgodzić się z tym, że jest piękne, jedyne, niepowtarzalne. Nawet jak czasami nie pachnie w niektórych miejscach francuskimi perfumami, tylko stojącą w bocznych kanałach wodą. Dla mnie to nie smród, to jest właśnie wenecki perfum, bo takie to miasto jest to jaki ma być jego zapach? Woda morska pachnie solą i glonami, a powietrze klei nam się do skóry – wystarczy się polizać po ręce, żeby sobie przypomnieć gdzie jesteśmy i czego doświadczamy.

 

Miasto na wodzie. Naprawdę. Na słonej wodzie. Skąd się wzięło i dlaczego tak? Historycznie patrząc Wenecja jest młoda, bo powstała dopiero w V wieku naszej ery, dokładnie wtedy kiedy wielowiekowe potężne Rzymskie Imperium wali się i ginie. Ale po kolei, bo zanim powstało miasto natura już przez tysiące lat budowała mu podwaliny. Wenecja jest położona na 118 wysepkach wchodzących w skład Laguny Weneckiej stanowiącej najbardziej na północny – zachód wysuniętą część Morza Adriatyckiego. Laguna ta powstała dzięki rzekom, które przez długie wieki transportowały w swoich wodach przeróżne materiały: piasek, mur, kamyczki – i wszystko to osadzało się u ujścia tych rzek do morza. Sile, Piave, Brenta i Adyga, bo o nich mowa, stworzyły to niesamowite wyspiarskie szaleństwo: wypływają w Alpach i ich nurt jest dość silny, przywlokły więc w swoich wodach tyle materiału, że utworzyły lagunę: najpierw małe wysepki, które łączyły się w większe i większe i tak ciągle i tak to trwa. Tak więc laguna jest tworem rzek, które wpadają w okolicach Wenecji do Adriatyku. Wysepki te już w starożytności były zamieszkiwane przez rybaków i solników, którzy pracowali tutaj, a mieszkali na stałym lądzie. Przyszedł jednak okres najazdów barbarzyńców przed którymi miejscowa ludność musi uciekać i chroni się właśnie tam: na wyspach, które wielu z nich zna. Barbarzyńcy boją się zapuszczać w morze, tak więc ludzie czują się tam bezpiecznie. Zaczynają powstawać pierwsze małe osady, które łączą się tworząc w końcu miasto – za datę powstania Wenecji przyjmuje się rok 452 n.e., kiedy to tereny Północnej Italii najechane zostały przez Hunów. Inne źródła podają datę jeszcze wcześniejsza, kiedy to pierwsze grupy mieszkańców ze stałego lądu osiedliły się w miejscu zwanym Riva Alta czyli wysoki brzeg. Był to rok 421, a właśnie tam, na riva alta, stoi dzisiaj najpiękniejszy i największy wenecki most Most Rialto. Nowi mieszkańcy musieli zorganizować sobie życie na tych delikatnych piaszczystych miękkich wyspach i w tym celu ze stałego lądu transportowali drewniane pale, które wbijali bardzo gęsto w dno, aby brzegi wysepek wzmocnić – i dopiero na tych palach budowali fundamenty domów. Nie od razu jednak była Wenecja wolna i bogata – początkowo jest zależna od Bizancjum.  Stopniowo jednak wzmacnia swoją pozycję poprzez kontakty handlowe oraz bogatą i silną flotę morską, zarówno wojenną jak i handlową. Wenecja zostaje więc stolicą Republiki Weneckiej, która istnieje przez około 1100 lat i kres jej kładzie dopiero Napoleon – w 1797 roku, kiedy na mocy Traktatów z Campodiformio przekazuje miasto Austrii. Na czele stoi doge, doża, co w weneckim dialekcie oznacza książę. Przez tyle stuleci miasto kwitnie, bogaci się, pięknieje, szaleje, bawi się i cieszy życiem. Nazywana La Serenissima czyli Najjaśniejsza, La Dominante czyli Dominująca oraz La Regina dell’Adriatico czyli Królową Adriatyku, a każde z tych określeń oddaje jej ważność i znaczenie: w handlu, w prawie i praworządności, w wojsku, w sztuce i architekturze. Jest cudowna, lekka, strojna i wdzięczna. Nie musi się niczego bać, nie musi się otaczać obronnymi murami, czuje się bezpieczna i wolna, bo to poczucie zapewnia jej natura: dzięki położeniu na wyspach miasto nie potrzebowało fortyfikacji, nie potrzebowało grubych murów i wysokich wież i dlatego też każdy styl w sztuce ma w Wenecji swoją wariację: wenecką. Kiedy w okresie romańskich i gotyckim pałace, zamki i kościoły miały obronny charakter, Wenecja mogła pozwolić sobie na lekkość i delikatność, na filigranowe ozdoby i lekkie arkadki, na złote fasady i smukłe kolumienki – miała na to zarówno dość pieniędzy jak i dość poczucia wolności, pewności siebie i bezpieczeństwa.

 

Położenie miasta na wodzie w pewnym sensie wymusza jego wewnętrzny charakter. Jeżeli spojrzymy na Wenecję z lotu ptaka (czy prościej: spojrzymy na mapę miasta) zauważymy od razu, że miasto ma kształt ryby przeciętej na pół odwróconą literą S, którą stanowi największy wenecki kanał Canale Grande. Cała ta ryba pocięta jest niebieskimi drogami, ale drogi te stanowią kanały: te większe canali, i te mniejsze rio. To swoiste ulice, na których samochodów oczywiście nie spotkamy, bo ruch kołowy w mieście nie jest ani możliwy, ani dozwolony. Jest za to mnóstwo wodnych środków lokomocji: zwykłe prywatne łódki i motorówki, które parkują pod domami jak samochody i skutery, większe stateczki transportowe i barki, które dowożą towary do miasta, pogotowie, policja, straż pożarna, taksówki, wywóz śmieci, tramwaje (vaporetti) – wszystko na wodzie. No i oczywiście wszędobylska cudowna smukła gondola, najstarszy środek lokomocji na wodach laguny, znany już w kilka dobrych wieków temu. Siatkę wodnych dróg miasta tworzy 176 mniejszych i większych kanałów, które spina 435 mostów. Większość z nich wykonana jest z kamienia, ale są i drewniane, i metalowe, zależy kiedy powstały i kto je fundował. Pierwszy i największy, ale też jeden z najmłodszych przejechać musimy zaraz na początku, aby ze stałego lądu do właściwej Wenecji wyspiarskiej się dostać – to Ponte della Libertà czyli Most Wolności, wybudowany w latach 30-tych XX wieku. Dojedziemy tylko na pierwszą wyspę do Piazzale Roma albo na Tronchetto – dalej pozostają nam nogi albo transport wodny. Nasza wenecka ryba na mapie podzielona będzie na sześć kolorów: to 6 dzielnic z których się składa.

 

Patronem miasta jest Święty Marek Ewangelista, a jego symbol – skrzydlaty lew – jest też symbolem Wenecji. Jest swojego rodzaju pieczęcią używaną przez wieki przez Wenecjan, którzy nawet na dalekich podbitych ziemiach dzisiejszej Chorwacji, greckich wysp czy Południowej Italii ozdabiali kościoły, fasady domów i pałaców swoim znakiem. Dzisiaj podróżując po wschodniej części Morza Adriatyckiego możemy natknąć się na skrzydlatego lwa w Zadarze, na Krecie czy w Apulii, bo ziemie te należały kiedyś do Serenissimy. Skąd więc wziął się Marek Ewangelista w Wenecji? Jest piękna legenda, która nam o tym opowiada: Święty Marek Ewangelista podróżował drogą morską z portu w Akwilei (dzisiaj miasta tego właściwie nie ma, a to co po nim pozostało znajduje się kilka kilometrów od linii brzegowej, ale w starożytności Akwileja była bardzo ważnym rzymskim portem). Statek Św. Marka rozbił się podczas burzy, a sam Święty uratował się i schronił na jednej z wysepek laguny. Tam miał sen, w którym ukazał się mu Anioł i powiedział te piękne słowa: Pokój Tobie Marku, Ewangelisto mój, tutaj powstanie kiedyś miasto, którego będziesz patronem, tutaj też spocznie Twoje ciało.” Kilka wieków później dokładnie tak się stało: w 828 roku kupcy weneccy wykradli ciało Św. Marka z Aleksandrii i przywieźli je do Wenecji, co mieszkańcy miasto przyjęli za spełnienie tego proroctwa. Od tego czasu Święty Marek Ewangelista jest patronem Wenecji, chociaż w wielu miejscach spotkamy jeszcze jej wcześniejszego patrona, Św. Teodora. Aby godnie uczcić szczątki Świętego rozpoczęto budowę bazyliki Jemu poświęconej, w krypcie której relikwie Św. Marka spoczywają do dzisiaj.

 

Wenecja jest miastem zupełnie nieprzeciętnym o czym decyduje nie tylko jej wyjątkowe położenie, ale i zabytki przez wieki nagromadzone. Bogate muzea, cenne dzieła sztuki, wspaniałe kościoły, teatry, galerie sztuki, cudowne pałace. Sercem miasta jest Plac Świętego Marka, który Napoleon nazwał „najpiękniejszym salonem” i nie odmówił sobie małej przebudowy. Oryginalna Wieża Zegarowa (Torre dell’Orologio) i Dzwonnica (Campanila), które wznoszą się nad placem przez wieki określały rytm życia na lagunie. Romantyczny Most Westchnień, którego historia mało ma jednak wspólnego w miłosnymi uniesieniami, dumny Most Rialto, który spina brzegi przepięknego Kanału Grande, Kościół Santa Maria della Salute czyli Matki Boskiej Zdrowia, który upamiętnia okropną zarazę dżumy, Biblioteka Sansovino, Wyspa Świętego Jerzego ze smukłymi cyprysami, Murano ze swoim szkłem, Burano z kolorowymi domkami i koronkami, Torcello ze swoją przejmującą ciszą i Lido z luzem i relaksem boskiego kurortu. To tak w skrócie to co nas czeka. A oprócz tego – pełen zachwyt, zauroczenie, miłość od pierwszego wejrzenia. Tylko trzeba tego chcieć, poczuć, doświadczyć…

 

Dzisiaj Wenecja boryka się z wieloma problemami, zarówno ze strony natury jak i ludzi. Położenie nadaje miastu piękna i atmosfery, ale też mu zagraża, bo Wenecja jest bardzo często zalewana przez wysoką wodę. Tłumy ludzi, niezliczone ilości statków i stateczków, ogromny port morski, potężne wycieczkowce przepływające pod samym Pałacem Dożów, przemysłowa część miasta Maghera, która zanieczyszcza zarówno wodę, jak i powietrze. Do tego sól, która wszędzie się wżera i wszystko niszczy. I potworna wilgoć i grzyb. Kosmiczne ceny mieszkań, brak szkół, sklepów, brak możliwości zaparkowania samochodu, zrobienia zakupów w supermarkecie, niemożliwość wykonania remontu bez konserwatora zabytków i potężnych nakładów finansowych. Ludzie uciekają z Wenecji, bo trudno tam żyć i mieszkać, szczególnie rodzinom z małymi dziecmi. Miasto się wyludnia, z roku na rok co raz więcej mieszkańców przenosi się na terraferma czyli stały ląd. Obecnie liczba ludności Wenecji oscyluje około 257 tysięcy, z czego około 53 tysięcy zamieszkuje tą wyspiarską Wenecję właściwą i liczba ta sukcesywnie spada. Do tego wszystkiego można dodać nas, turystów, którzy dla potencjalnego mieszkańca są ogromnym utrapieniem: nie można chociażby przejść wąską uliczką bez przepychania się łokciami pomiędzy wszystkimi narodami świata. Bo Wenecja jest najchętniej odwiedzanym włoskim miastem, zaraz po Rzymie, a co za tym idzie miliony turystów rocznie wysiadają w Dzielnicy San Marco i ruszają na jej kruchy podbój.

 

Powiązane artykuły: https://stradeditalia.eu/pl/o-italii/97