menu

O Italii / FRIULI VENEZIA GIULIA / SESTO AL REGHENA


Mała perełka z cudownym klasztorem to jedno z najpiękniejszych miejsc Friuli Wenecji Julijskiej - SESTO AL REGHENA

 

Niewielka miejscowość Sesto al Reghena (około 6300 mieszkańców), zagubiona gdzieś w połowie drogi pomiędzy Portogruaro, a Pordenone, jest wpisana na listę 10 najpiękniejszych zakątków regionu (I Borghi più belli in Friuli Venezia Giulia) oraz Włoch (I Borghi più belli d’Italia).

Jest położona na równinie blisko granicy z Veneto i tak naprawdę swój urok i klimat zawdzięcza średniowiecznemu kompleksowi klasztornemu Abbazia Santa Maria in Sylvis, wokół którego rozłożyło się miasteczko.

 

Historia tego miejsca jest długa, bo początki sięgają jeszcze czasów przed Rzymianami, ale to właśnie oni założyli tutaj pierwszy fort wojskowy przy drodze w kierunku północnej prowincji Noricum (dzisiejsza Południowa Austria). Po upadku Rzymu przybywają tutaj Longobardowie, a w 967 roku cesarz Otton I podarował te ziemie Patriarsze Akwilei. W 1418 roku przejmuje je Republika Wenecka we władaniu której pozostają aż do 1797 roku. Za czasów weneckich miejsce to zostaje pozbawione funkcji religijnych i staje się komturią czyli pełni funkcje administracyjne i wojskowe. Pod koniec XIX wieku zostaje wystawione na aukcję. Ostatecznie w 1818 roku wraca w posiadanie kościoła, a od 1921 roku staje się na powrót siedzibą klasztoru i może się ponownie mianować jako abbazia.

 

Pierwszy klasztor powstaje tutaj już za czasów longobardzkich, w połowie VIII wieku (najprawdopodobniej w 762 roku). Ufundowali go trzej szlachcice Efro, Marco i Anto przy finansowej pomocy wielu innych możnych i oddali pod opiekę Benedyktynom. Miejsce to zostało nazwane in silvis co oznacza w puszczy i sugeruje położenie w gęstym lesie. W okolicy przebiegały ważne trakty komunikacyjne, dzięki czemu klasztor był popularnym miejscem odpoczynku podróżnych, wymiany handlowej, centrum nauki i sztuki i szybko się rozwijał. W 899 roku został doszczętnie zniszczony przez Węgrów. W połowie X wieku opat Adalberto II rozpoczął odbudowę i rozbudowę budynków klasztornych, a zakon poszerza swoje posiadłości na terenie całego Friuli. Przyczynia się to do wzrostu ważności tego miejsca nie tylko pod względem religijnym, ale i cywilnym oraz militarnym – klasztor otrzymuje formę zamku średniowiecznego z całym systemem obronnym z wieżami i fosą.

 

ABBAZIA DI SANTA MARIA IN SYLVIS to ufortyfikowany kompleks zakonny otoczony fosą przez którą przepływa Potok Reghena oraz ciągiem murów obronnych.  Na jego teren wchodzimy przez masywną wieżę, jedyną ocalałą z siedmiu istniejących. Wieża ta była częścią mostu zwodzonego przez który można było dostać się na teren klasztoru. Nazywana Torre Grimani od nazwiska możnej weneckiej rodziny w posiadaniu której było Sesto w XV wieku. Do dzisiaj na ścianach wieży widoczny jest wenecki skrzydlaty lew, herb Rodziny Grimani oraz pozostałości fresków. Na pierwszym dziedzińcu dominuje wysoka masywna wieża – 33-metrowa dzwonnica wybudowana z cegły, pochodząca z przełomu XI i XII wieku. Po lewej stronie Palazzo della Cancelleria czyli siedziba klasztoru. Budynek ten pochodzi z wieku XII i XIII, ale na przestrzeni wieków był wielokrotnie przebudowywany. Z prawej strony placu, naprzeciwko Palazzo della Cancelleria mieści się Palazzo dell’Abate czyli Pałac Opata – dzisiaj siedziba władz miasta. Obecny budynek pałacu pochodzi z XVII wieku, a jego fasadę ozdabiają herby rezydujących w Sesto opatów. Bezpośrednio obok Pałacu Opata znajduje się wejście do bazyliki i kompleksu klasztornego, natomiast schody zewnętrzne prowadzą na pierwsze piętro do Sali Klasztornej, w której zachowało się najstarsze malowidło całego kompleksu pochodzące z XII wieku i przedstawiające Świętego Michała Archanioła.

 

Fasada Bazyliki Matki Bożej in Sylvis jest bardzo niepozorna, można się wręcz pokusić o stwierdzenie, że nie ma jej wcale. Ze względu na wielorakie zmiany architektoniczne i wielokrotne przebudowy bazyliki, budynek ten stracił swoją oryginalną i klasyczną fasadę, a wejście znajduje się w prostym portalu poprzedzonym niewielką loggią. Loggia ta, zarówno od zewnętrz, jak i od środka kościoła, ozdobiona jest pozostałościami fresków przedstawiających świętych, herby opatów oraz epizody z historii klasztoru (Sceny pojedynków rycerskich, Dwór Karola Wielkiego, a także Madonna z Dzieciątkiem i świętymi Piotrem i Janem Chrzcicielem, Archanioł Gabriel oraz Święty Krzysztof).

 

Zaraz za wejściem, w westybulu, cenne freski z początku XVI wieku przypisywane szkole Antonio da Firenze. Na ścianie prawej (południowej) – il Paradiso czyli Raj oraz Matka Boża na tronie ze świętymi i fundatorami kościoła. Na stronie lewej (północnej) – l’Inferno czyli Piekło. Freski te nawiązują tematycznie do dzieła Dantego Alighieri „Boska Komedia”. Niedawno odrestaurowane pięknie się prezentują, chociaż nietrudno zauważyć, że freski znajdujące się na ścianie północnej są w dużo gorszym stanie z powodu większej wilgoci.

 

Z westybulu przechodzimy do romańskiego przedsionka w którym umieszczono małe muzeum oraz pinakotekę. Na prawej ścianie, bezpośrednio przed wejściem do bazyliki, jeden z najcenniejszych i najpiękniejszych fresków całego kompleksu – to pochodzący z początku XIV wieku malowidło przestawiające „Spotkanie trzech żywych i trzech martwych” (Incontro dei tre vivi e dei tre morti), niestety w bardzo złym stanie.

 

Sama bazylika to kościół trzynawowy przykryty drewnianym stropem podzielony na nawy naprzemiennie kolumnami i filarami, ze ścianami pokrytymi prawie w całości freskami. Większość malowideł pochodzi z początku XIV wieku oraz z połowy XV. Wielu badaczy przypuszcza, iż sam wielki Giotto brał udział w pracach nad freskami, przede wszystkim w prezbiterium, a już z całą pewnością był podczas nich obecny. Freski te są dziełem tak zwanej Szkoły Padewskiej oraz wielu artystów współpracujących bezpośrednio z Giotto w Kaplicy Scrovegnich w Padwie. Przedstawiają sceny z życia Matki Bożej oraz postacie świętych: Jana, Piotra, Benedykta i innych. W centralnej absydzie główny fresk przedstawia Ukoronowanie Matki Boskiej, a dwie sceny poniżej to Narodzenie Chrystusa oraz Anioły ogłaszające pastuszkom Dobrą Nowinę. Gołym okiem widać podobieństwo do fresków w Padwie oraz serii fresków w Bazylice św. Franciszka w Asyżu których autorstwo bezsprzecznie przypisuje się Giotto.

 

W krypcie pod prezbiterium znajduje się Urna Świętej Anastazji, wspaniały zabytek czasów Longobardów z marmuru greckiego z delikatnymi elementami geometrycznymi. Warto też zwrócić uwagę na niewielką Pietę wykonaną z gliny i polichromowaną (XV wiek) oraz marmurowy dyptych przedstawiający scenę Zwiastowania – z jednej strony Dziewica Maryja, z drugiej Archanioł Gabriel, wpisani w dwa łuki.

 

Niestety wewnątrz bazyliki obowiązuje bezwzględny zakaz robienia zdjęć, dlatego też nie zrobiłam nic swojego. Jest to spowodowane przede wszystkim ciągle trwającymi rekonstrukcjami fresków oraz stanem ich zachowania, ale również bardzo nieprzyjemnym wydarzeniem, które miało miejsce w klasztorze kilka lat temu. Chodzi mianowicie o kradzież dzieł sztuki. Zdjęcia robione przez turystów, udostępniane na różnych forach społecznościowych są świetnym materiałem dla złodziei – nie tylko pokazują rozmieszczenie dzieł sztuki, ale również obrazują bardzo dokładnie cały system zabezpieczeń ułatwiając w ten sposób zaplanowanie włamania. Z kompleksu zniknęło wiele bezcennych dzień sztuki, których do tej pory nie udało się odzyskać.

 

Abbazia Santa Maria in Sylvis to najważniejszy i właściwie jedyny zabytek Sesto al Reghena, ale warto zboczyć z głównej drogi, aby go zobaczyć. Miasteczko jest bardzo przyjemne, a szum Potoku Reghena jest jego podkładem muzycznym. Oprócz tego – to ciche, spokojne miejsce, gdzie życie płynie sobie beztrosko i trochę leniwie. Mieszkańcy nigdzie się nie spieszą, a dla wielu z nich czas się zatrzymał. Niezapomniana będzie z pewnością wizyta w barze, który stanowi część mieszkania właściciela. Stoliki ustawione w przedpokoju, na wieszakach na ścianie wiszą spodnie i kurtki, na podłodze stoją buty. Drzwi do kuchni otwarte, na piecu gotuje się obiad, a toaleta pamięta jeszcze czasy międzywojenne. Z jednej strony straszne, bo żaden Sanepid nie dopuści tego do użytku, z drugiej strony – czarujące, bo ktoś wpuszcza nas do swojego domu i obdarza bezgranicznym zaufaniem. Jesteśmy jego gośćmi. W pełnym tego słowa znaczeniu. I całe miasteczko jest właśnie takie – serdeczne, otwarte i sympatyczne. Pani w informacji turystycznej zasypała mnie ulotkami i informacjami. Pani przewodnik w bazylice potraktowała nas jakbyśmy byli najważniejszymi zwiedzającymi roku, a oprócz nas nie było tam nikogo. Z przyjemnością tam wrócę.