menu

O Italii / VENETO / PASSO SAN BOLDO


Malownicza przełęcz oraz jedna z najciekawszych włoskich dróg górskich z długą historią i dreszczykiem emocji

 

 

Passo San Boldo czyli Przełęcz Świętego Boldo to jedna z tych niesamowitych dróg, których znajdziemy całkiem sporo w górach włoskich. Droga z dreszczykiem, droga z emocjami, może będzie strach, może zachwyt, ale na pewno tak zwany efekt wow gwarantowany. Wygląda spektakularnie na zdjęciach, trochę dziwnie i zaskakująco. Nie wyobrażam sobie jak to jest przejechać te serpentyny za kierownicą samochodu, ale mam zamiar niedługo to sprawdzić. Trasa jest podobno trudna i ambitna, dla kierowcy opanowanego i rozsądnego, ale wrażenia zapewnione. Miłośnicy dwóch kółek upodobali sobie tę drogę – cykliści, którzy zmagają się ze swoimi słabościami i siłą mięśni pokonują podjazdy oraz motocykliści, którzy cieszą się każdym zakrętem i każdym przechyłam maszyny w szalonej jeździe – szalonej, ale bezpiecznej i mądrej, bo tylko tak tutaj można.

 

Gdzie więc znajduje się to drogowe wyzwanie? Region Veneto czyli Wenecja Euganejska, pomiędzy Conegliano, a Belluno, przy Strada Statale SS635 – pomiędzy miejscowością Toverna na południu i Campadei na północy, pomiędzy którymi na wysokości 706 metrów nad poziomem morza znajduje się Przełęcz Passo San Boldo. Droga SS635 łączy dwie doliny Pealp Belluno: Vallata Trevigiana i Valbelluna.

 

Długość całej SS635 delikatnie przekracza 40 kilometrów, ale najciekawszy odcinek trasy liczy sobie tylko 9 kilometrów i przebiega pomiędzy wspomnianymi przed momentem miejscowościami Toverna i Campadei. Składa się z 18 serpentyn tak zwanych tornante, trzech mostów nad Potokiem Gravon oraz dwóch sygnalizacji świetlnych regulujących ruch jednokierunkowy. Odcinek ten nosi nazwę Valico Storico Passo San Boldo i jest bardzo często nieprzejezdny przy wysokich opadach śniegu, a wyposażenie w opony zimowe bądź łańcuchy obowiązkowe jest od 15 listopada do 15 kwietnia (pamiętajmy, że opony zimowe w zimowym sezonie to nie jest rzecz oczywista dla Włochów, bo w wielu miejscach Italii po prostu nie są konieczne przez całą zimę ze względu na łagodny klimat).

 

Sama przełęcz była niezwykle ważna już w starożytności, gdyż przebiegała przez nią droga (a właściwie niewygodna ścieżka) łącząca Wenecję i Padwę z Belluno i kolejnymi miastami północy. Pomimo dużych stromizn i trudności komunikacyjnych droga ta wchodziła w system Via Claudia Augusta i chroniona była przez strażników – do tej pory zachowały się ruiny antycznych wież strażniczych, z których najstarsze datowane są na czasy panowanie Longobardów (VI wiek). Była to droga kupców, handlarzy, żołnierzy i pielgrzymów, a także tak zwanych zattieri czyli flisaków, którzy na specjalnych tratwach spławiali towary rzekami z północy na południe, a pieszo wracali do swoich domów. Brak utwardzonej i bezpiecznej drogi doskwierał podróżnym przez wieki, nie dziwi więc fakt, iż pomysły budowy nowego traktu pojawiały się regularnie. W XIX wieku opracowano w końcu projekty i mapy, ale faktycznie prace rozpoczęto dopiero w 1914 roku. Głównym inżynierem i budowniczym drogi był Giuseppe Carpanè, który zatrudnił do pracy około 500 osób z okolicy. Pomimo trudności technicznych, problemów ze znalezieniem rąk do pracy oraz wybuchem I Wojny Światowej pierwszy odcinek został ukończony w 1916 roku. Prace zostają powstrzymane na jakiś czas ze względu na wyjątkowo trudne przeprawy w twardej skale, w międzyczasie w wyniku działań wojennych tereny te dostają się w ręce Austriaków i to oni powracają do realizacji projektu w styczniu 1918 roku. Dzisiaj mówi się, że ukończenie tego przedsięwzięcia było cudem: brak ludzi do pracy, brak materiałów, niezwykle trudna i niespokojna sytuacja na froncie, bitwy rozgrywające się w okolicy i działania partyzantów, a jednak droga powstała – i to w rekordowo krótkim czasie 3 miesięcy! Pracowały kobiety i dzieci, zatrudniono rosyjskich jeńców wojennych, pracowały osoby starsze, a roboty trwały bezustannie na trzy zmiany. Najtrudniejszy fragment, który przebiega w samej skale udało się zrealizować jedynie poprzez konstrukcję tuneli i galerii oraz serpentyn, dzięki którym udało się nie przekroczyć 10% nachylenia drogi. Ze względu na czas wykonania droga ta została nazwana Drogą Stu Dni – La Strada Dei Cento Giorni. Oficjalnie okres budowy drogi jest jednak trochę dłuższy: od 1 lutego do 1 czerwca 1918 roku, a człowiekiem odpowiedzialnym za całe przedsięwzięcie był Nikolaus Waldmann.

 

Dzisiaj Strada Statale SS635 jest oczywiście normalnym traktem komunikacyjnym okolicznych mieszkańców, ale stanowi też niebywałą atrakcję turystyczną i wyzwanie przede wszystkim dla wielu kolarzy, którzy regularnie pokonują ją na rowerach. Tylko dwa razy przebiegał tędy jeden z górskich etapów Giro d’Italia: w 1966 i w 2019 roku, ale co roku odbywa się tutaj lokalny rajd rowerowy Cicloturistica (start w Vittorio Veneto) oraz Cronoscalata del San Boldo (start w Tovena).

 

Sama przełęcz Passo San Boldo leży na wysokości 706 metrów n.p.m. i jest chętnie odwiedzanym miejscem turystycznym. Stąd można wyruszyć w góry, przede wszystkim na dwa szczyty pomiędzy które wciśnięte jest Passo: Il Col de Moi (1358 m n.p.m.) oraz Monte Cimone (1290 m n.p.m.), a także spokojną około 2-godzinną trasą można dotrzeć do schroniska Rifugio dei Loff położonego na wysokości 1134 metrów n.p.m.

 

O to, który święty jest patronem przełęczy toczą się nieustanne spory: czy to Ubaldo, jak sugeruje większość, czy Ippolito, jak sugeruje językoznawca Alberto Novello? Właściwie nie ma to większego znaczenia, ważne jest, że chroni podróżnych i czuwa nad śmiałkami pokonującymi tą niezwykle niebezpieczną Drogę SS635 Valico Storico Passo San Boldo.