menu

O Italii / ITALIA / MORZE TYRREŃSKIE


MORZE TYRREŃSKIE to kropla z rajskiego kielicha,  wypełnionego po brzegi pięknem, którym darzy nas natura

 

To zdecydowanie moje ulubione morze. To jego wody oblewają te miejsca we Włoszech, które uwielbiam. Północne wybrzeże Sycylii wraz z Egadami i Wyspami Liparyjskimi. Zatoka Neapolitańska z perełkami rzuconymi w wodę: Capri, Ischią i Procidą. Wybrzeże Amalfitańskie z cudnymi widokami i najpiękniejszymi nazwami całego włoskiego wybrzeża: Sorrento, Amalfi, Ravello, Positano – aż po Salerno. Sardynia. Elba. Już same nazwy wystarczą, abyśmy przenieśli się do raju. Nad ciepłe spokojne fale delikatnie rozbijające się od kamieniste, skaliste bądź żwirowe plaże. Piasku żółtego i kilometrów szerokich plaż raczej tutaj nie będzie, będzie za to nieskończony wybór magii – skał białych i jasnoszarych wpadających w głębiny morskie, urwisk i wąskich ścieżek prowadzących nad wodę, przejrzystości wody, kolorów morskich stworzonek. Będzie lazur wody i błękit nieba upstrzony skalnymi wypryskami natury. Nie będzie nudno i monotonnie – będzie bajecznie, niezwykle pięknie i ciekawie. Będzie ekscytująco.

 

Mar Tirreno leży po zachodniej stronie Półwyspu Apenińskiego i oblewa większą część zachodniego wybrzeża włoskiego buta. Na południu poprzez Cieśninę Mesyńską przechodzi w Morze Jońskie, a na północy na wysokości Wyspy Elba oraz ciut niżej pomiędzy Korsyką i Sardynią – przechodzi w Morze Liguryjskie. Na zachód poprzez Cieśninę Świętego Bonifacego przechodzi w niewielkie Morze Balearskie. Możemy więc powiedzieć, iż Morze Tyrreńskie „wciska się pomiędzy największe wyspy Italii: na południu Sycylia, na północy Sardynia i Elba. Całkowita powierzchnia jego wód to około 275 tysięcy km2 (za wikipedia.it), średnia głębokość to około 2000 metrów, a głębia maksymalna dochodzi do 3785 metrów.

 

Nazwa tego morza historię ma tak długą jak długa jest historia Italii – wzięła się od greckiego słowa Tirreni – to właśnie tak już w VIII wieku przed naszą erą Grecy nazywali Etrusków!

 

Co więc ciekawego znajdziemy u jego wybrzeży? Całe mnóstwo atrakcji i niezapomnianych widoków, przeróżne rodzaje wybrzeża, bogatą florę i faunę i mnóstwo turystów: to naprawdę najpiękniejsze wody całej Italii!

 

Zaczynając od Sycylii: całe północne wybrzeże tej magicznej wyspy z takimi miejscami jak Milazzo, Cefalù, Palermo (stolica wyspy i jeden z głównych portów nad Morzem Tyrreńskim), Castellamare del Golfo, San Vito Lo Capo, Trapani – a pomiędzy nimi skarby, których nie sposób pokrótce opisać. Do tego dwa wyspiarskie raje: na północnym zachodzie Wyspy Egadzkie (Favignana, Levanzo i Marettimo), a na północ od Sycylii Wyspy Lipraryjskie z 17 wysepkami z których największe to Lipari, Salina, Vulcano, Stromboli, Filicudi, Alicudi, Panarea i Basiluzzo, a do tego 10 maleńkich, niezamieszkałych. Dla mnie na tych dwóch archipelagach świat mógłby się skończyć. Ktoś powie, że mało w życiu widziałam i pewnie będzie miał rację, ale ja więcej już nie potrzebuję. Wyspy są skaliste, dzikie, z poszarpanymi dziwnymi skalnymi brzegami, cudowne ukryte zatoczki, skalne formacje o niesamowitych kształtach i do tego kolor wody, ciepły wiatr, słońce i poczucie totalnej wolności i beztroski: tam chce się zostać. Te barwy wody mnie oszałamiają. Przepych kolorów. Oprócz tego – Wyspy Liparyjskie to wyspy wulkaniczne z czynnymi wulkanami! Celowo używam liczby mnogiej, bo dla mnie czynne są dwa wulkany, chociaż teoretycznie czynny jest tylko jeden: Stromboli, a drugi drzemiący, a może nawet wygasły. Myślę o wulkanie Vulcano na wyspie o tej samej nazwie. Ten wulkan musi być czynny skoro o małe nie zatrułam się tam fumarolami i spaliłam podeszwy butów na rozgrzanym wierzchołku! Można na niego wejść i nie jest o żaden większy wyczyn skoro ja to zrobiłam – z portu to około 45-60 minut podejścia, w zależności od tempa. Największym problemem jest temperatura, ponieważ na nieosłoniętym zboczu wulkanu słońce grzeje niemiłosiernie, a temperatura gleby jest jeszcze wyższa: wulkan ciągle ogrzewa wyspę.

 

Dalej na północ mamy Kalabrię i tutaj niestety nie mogę powiedzieć nic z osobistego doświadczenia ponieważ w Kalabrii (jeszcze) nie byłam, ale bez wątpienia jest to jeden z piękniejszych regionów Włoch. Niesamowite widoki, maleńkie dzikie ukryte zatoczki, strome klify wpadające do czystego morza – wrażenia muszą być niesamowite – i są nawet przy oglądaniu zdjęć.

 

Następnie Kampania. To czyste szaleństwo – nie dość, że Neapol i jego przepiękna zatoka z górującym niczym groźny strażnik Wezuwiuszem, a do tego mamy tu jeden z najpiękniejszych fragmentów wybrzeża na świecie. Costa Sorrentina i Costa Amalfitana – Wybrzeże Sorrento i Wybrzeże Amalfi. To kolejny raj z widokami, które nas oszołomią. Przejazd od Sorrento do Salerno należy do niezapomnianych. Nie dość, że droga jest wąska i kręta, że prowadzi wieloma tunelami i galeriami wykutymi bezpośrednio w litej skale, to jeszcze wielokrotnie jest tak wąsko, że dwa samochody nie mogą się minąć. Adrenalina skacze i wrażenia nie opadają nawet na chwilę. Po jednej stronie skała, po drugiej przepaść. A pod nami: woda, oszałamiające kolory kwiatów i wszelakie odcienie zielonej roślinności, skąpej, bo na skale rosnącej. Maciupeńkie zatoczki, wąskie przesmyki, skalne tunele i ukryte groty. Nie da się opisać – trzeba przeżyć, poczuć i zobaczyć czego każdemu życzę. Oczywiście sława tego wybrzeża dotarła w każdy zakątek kuli ziemskiej dlatego też spotkacie tutaj tłumy. Sorrento, Amalfi, Positano, Praiano, Atrani, Minori, Vietri sul Mare – to te najważniejsze miejsca, ale jest ich dużo więcej – malutkich skarbów natury. A trochę wyżej Ravello z jednym z najbardziej znanych widoków na świecie.

 

Nie można zapomnieć o wyspach Zatoki Neapolitańskiej: Capri, Ischia i Procida. Najcenniejsze perły na wodzie, które docenili i ukochali już nasi starożytni przodkowie, włącznie z najważniejszymi głowami Imperium Rzymskiego, bo to sami cesarze uwielbiali już te dzikie skalne przepiękne przestrzenie. Mała zatoczka Baje była ulubionym miejscem wypoczynku rzymskiej arystokracji, w cieniu kolejnego wulkanu, który dzisiaj niknie w ciasnej zabudowie miasta Pozzuoli. To Wulkan Solfatara, który ostatni raz wybuchł w XI wieku, ale który ciągle straszy, kopci i grzeje, pomimo tego, że swoim kształtem klasycznego wulkanu już dzisiaj nie przypomina.

 

Na północ od Zatoki Neapolitańskiej natura łagodnieje. Nie ma już skalnego szaleństwa form, wybrzeże staje się płaskie i spokojne, piaszczyste i szerokie plaże przyciągają turystów i zachęcają do wypoczynku szczególnie w okolicach bardzo popularnej wczasowej miejscowości Baia Domizia. Trzeba tutaj dodać, iż te okolice to zagłębie mozzarelli – to właśnie tutaj powstaje najprawdziwsza, najlepsza, cudowna mozzarella z mleka bawolic wypasanych w okolicach Mondragone czy Sessa Aurunca.

 

Dalej w kierunku Rzymu wybrzeże znowu twardnieje i miejscami przechodzi w skalne klify, na przykład w okolicy Formia i Gaeta, aby po kilkudziesięciu kilometrach znowu złagodnieć. To już powoli rzymskie plaże: Nettuno, Anzio, Torvaianica, Lido di Ostia, Ladispoli, Santa Severa. Piasek jest, ale bardzo często gruby, twardy i ciemnego koloru – to plaże powulkaniczne.

 

I ostatni regiona Morza Tyrreńskiego – Toskania. Zaskoczenie dla najbardziej wybrednych, bo znajdą tutaj wszystko czego zapragną: piękne piaszczyste plaże, żwirki i kamyczki, kamieniste i skaliste fragmenty wybrzeża z cudownymi widokami i pięknymi kolorami czystej lazurowej wody. I ludzi nie będzie tak wielu jak na południu w okolicach Neapolu. Można się zagubić, zrelaksować, odetchnąć.

 

Na samej północy tyrreńskiego fragmentu Morza Śródziemnego mamy kolejne wysepki – to Archipelag Toskański z siedmioma głównymi wyspami z których największa, Elba, jest trzecią co do wielkości wyspą Italii i północną granicą Morza Tyrreńskiego. Sama Elba właściwie jest mała, ale niezwykle urokliwa. Oferuje przepiękne widoki, cudowne tropikalne plaże i bogatą historię, bo to tutaj działał zesłany przez Europę Napoleon i bardzo dużo dobrego dla tej małej przestrzeni i małej społeczności zrobił.

 

I jeszcze Sardynia. Nie da się opisać tej wyspy w kilku zdaniach, bo to bajka sama w sobie. Tak cudnych widoków nie znajdziemy zbyt często. Fantazja natury nie zna tutaj swoich granic. Te skały, te kolory, te maleńkie kwiatuszki, które próbują żyć na kamieniach. Dzikie przestrzenie, cisza, spokój. Dla mnie nic więcej nie potrzeba. Cywilizacji mało, ale przyroda nie pożałowała wyspie niczego. Przecudne wybrzeże w okolicy Santa Teresa in Gallura, Costa Smeralda, Archipelag La Maddalena – tylko tyle i aż tyle, bo właśnie tyle wystarczy, że na zawsze zakochać się w tej części Sardynii, a to tylko mały północno – wschodni skrawek tej drugiej co do wielkości włoskiej wyspy.

 

Nie da się wymienić wszystkiego i opisać wszystkiego – to za dużo na kilka linijek tekstu, a i tak wyszło mi go za dużo. Potrzeba czasu, czasu i jeszcze raz czasu, aby zobaczyć, poczuć, odetchnąć głęboko i napełnić płuca słonym tyrreńskim powietrzem. Bo zasolenie tego morza jest właściwie stałe z powodu niewielkiej ilości wpadających do niego rzek i wynosi około 38%. A jeżeli już o rzekach mowa to właściwie tylko jedna duża rzeka do Mar Tirreno wpada – to rzymski Tybr (Tyber/Tevere).

 

Najważniejsze włoskie porty nad Morzem Tyrreńskim to Livorno, Piombino, Civitavecchia, Neapol, Salerno i Palermo. Najważniejsze i największe wyspy, oprócz wysp granicznych czyli Sycylii, Sardynii i Korsyki, są raczej niewielkich rozmiarów: Elba z Archipelagiem Toskańskim,  na południe od Rzymu to Ponza i kilka mniejszych wysepek w jej okolicy (Archipelago Ponziano) Capri, Ischia i Procida w Zatoce Neapolitańskiej, na północ od Sycylii samotna Wyspa Ustica oraz Wyspy Liparyjskie, a przy północno-zachodnik cyplu Wyspy Słońca - Wyspy Egadzkie.