menu

O Italii / VENETO / WENECJA / BURANO


Kolorowa Wyspa Burano kusi spokojem, ciszą i cudowną atmosferą wśród wielobarwnych domków i koronek

 

 

Burano to jedna z trzech największych i najbardziej znanych wysp Laguny Weneckiej (obok Murano i Torcello). Od Wenecji właściwej jest oddalone o około 7 kilometrów, które możemy pokonać tylko i wyłącznie drogą wodną – Burano nie jest połączone ze stałym lądem. Z Wenecji lub Tronchetto pływają na wyspę vaporetti czyli tramwaje wodne, można skorzystać też w prywatnych statków i zorganizowanych wycieczek. Najbliższą wyspą Burano jest spokojne Torcello.

 

Wyspa Burano położona jest w rzeczywistości na czterech wyspach w północnej części laguny i jest podzielona na pięć dzielnic, tak zwanych sestieri: San Mauro, Giudecca, San Martino Destra, San Martino Sinistra, Terranova. Cztery wyspy Burano oddzielone są od siebie trzema głównymi wewnętrznymi kanałami: il rio Pontinello, il rio Giudecca e il rio Terranova.

 

Wyspa Burano jest cudowna, wydaje się jak utkana z tęczy. Można ją w skrócie opisać trzema słowami: kolorowe domki, koronki i rybołówstwo. Już z daleka uśmiechniemy się na jej widok, bo wygląda jak wielobarwna szachownica. Jest spokojna, mało skomercjalizowana i chciałoby się powiedzieć, że mało turystyczna (jak podają przewodniki), ale z tym akurat zgodzić się nie mogę gdyż w sezonie jest zawsze pełna turystów. Nie jest ich tak wielu jak w centrum Wenecji, ale proporcjonalnie do wielkości wyspy bywają i tłumy. Wszystko to jest ze sobą związane pewną zależnością: wyspa była od zawsze zamieszkała przez rybaków, których różnokolorowe domki o mocnej barwie miały być widoczne z daleka, a pozostające na lądzie kobiety zajmują się wyrobem koronek. Zabytków na wyspie nie ma zbyt wielu, za to czuje się tutaj niesamowitą beztroską atmosferę, a spacer wzdłuż wąskich kanałów w których odbijają się mocne kolory fasad rybackich domów, wśród rozwieszonego na tyczkach prania, wśród różnobarwnych małych łódeczek zaparkowanych przy domach, skrzynek ze świeżo złowionymi krabami – to ogromna przyjemność i relaks, a do tego radość dla oczu.

 

Wyspa została zasiedlona przez Rzymian, a następnie zajęta przez przybyłych ze stałego lądu mieszkańców Oderzo i Altino. Jej nazwa pochodzi od nazwy jednej z bram wjazdowych do miasta Altino. Była od zawsze wyspą prostych rybaków. Od XVI wieku staje się ważnym ośrodkiem przemysłu koronkowego, który w owym czasie przeżywa swój boom w całej Europie. Tkają mniszki, arystokratki, tkają zwykłe kobiety, żony rybaków czekające na powrót swoich mężów. W XVIII wieku szał na koronki kończy się, aby znowu powrócić w drugiej połowie wieku XIX. Wtedy to na Burano otwarta została Szkoła Koronkarstwa (1872 rok – La Scuola del merletto). W początkowych latach działalności szkoły koronka z Burano przeżywa prawdziwy okres prosperity, w 1875 roku w szkole uczy się ponad 100 uczennic, a dzięki tej przepięknej sztuce Wyspa Burano przeżywa ekonomiczny rozkwit. Do szkoły przyjmowano dziewczynki w wieku 12 lat. Nauka trwała 6 lat, do 18 roku życia. Po jej zakończeniu uczennica przechodziła do grupy ekspertek, ale pozostawała w szkole aż do swojego ślubu, po którym pracowała z domu. W owym czasie wśród uczennic było wiele dziewczyn z rodzin arystokratycznych, a wielkie damy wspierały rozwój tej sztuki i handel koronką. Były wśród nich Księżna Saksonii, Księżna Hamilton, Hrabina Bismarck, Księżna Metternich, Królowa Holandii i Królowa Małgorzata (Margherita di Savoia), żona drugiego króla Zjednoczonych Włoch Umberto I. Niestety stopniowo sprzedaż robi się co raz trudniejsza, wysokie ceny materiału, powolny proces tkania, I i II Wojna Światowa, kryzys – wszystko to powoduje, że ranga ręcznie robionej koronki spada i szkoła zostaje ostatecznie zamknięta w 1970 roku. Od tej pory koronki tkane są w prywatnych domach, ale ich ceny są niezmiernie wysokie. Praca jest długa i żmudna, niezwykle męcząca dla oczu i trwa nawet latami, a efekt - owszem - jest cudowny i niezwykle cenny, ale kosztuje majątek. Każda kobieta specjalizuje się zazwyczaj w jednym wzorze dlatego tkanina może przechodzić przez palce nawet 10 koronczarek, a wykonanie jednego dużego obrusu może zająć nawet 3 lata. Ostatnimi czasy na wyspie możemy kupić koronki sprowadzane z Chin, które są oczywiście tańszymi podróbkami, a bardziej naiwni turyści kupują je jako „hand made from Burano”. Wyspa pozostanie jednak na zawsze związana z tą cudowną delikatną tradycją – w starym budynku szkoły przy Piazza Galuppi otwarto Muzeum Koronki, które można zwiedzać. Znajdziemy w nim ponad 200 egzemplarzy pochodzących z XVI-XX wieku. Do najcenniejszych należą: duży elegancki kołnierz z XVII wieku, dwa wachlarze i mały obrus z XIX wieku oraz ogromy obrus z początku XX wieku, wszystko wykonane ręcznie niezwykle skomplikowanymi i czasochłonnymi metodami.

 

A jak to się stało, że to akurat Burano stało się centrum koronkarstwa wyjaśnia nam piękna legenda: pewien zaręczony chłopak wypłynął na połów poza Lagunę Wenecką. Połów ten przerwała mu syrena, która chciała zwabić go swoim pięknym głosem, ale młody rybak nie uległ, wierny swojej ukochanej. W nagrodę za tą wierność syrena uderzała ogonem o burtę łodzi ubijając pianę, z której utkała piękny welon. Rybak wrócił na Burano i swojej narzeczonej podarował to cudo jako prezent ślubny. Inne dziewczyny zazdrosne o tak piękny ślubny welon chciały utkać dla siebie coś podobnego, wymyślały nowe ściegi, drobniejsze i delikatniejsze, aby stworzyć swoje wymarzone suknie ślubne, ale oczywiście do oryginału zbliżyć im się nigdy nie udało…

 

Oprócz koronek słynie Burano z kolorowych domków. Wygląda to genialnie zarówno z zewnątrz, patrząc z wody czy z powietrza, ale i w środku, spacerując wśród tych mocnych, żywych kolorów. Fasady niewielkich domów są tak barwne i jaskrawe, że nawet w mroczny, mglisty dzień są powodem radości. Dlaczego więc mieszkańcy Burano tak właśnie malują swoje domy? Teorii jest kilka. Jedna z nich mówi nam o tym, że fasady domów na kolorowo malowały żony rybaków, którzy wypływali na połów i aby łatwiej było im do domu trafić i dom rozpoznać, przy brzydkiej pogodzie i mgle, kobiety pozostające na wyspie wyróżniały swoje mieszkania mocnymi barwami. Inna teoria jest wariacją tej pierwszej, ale to nie pogoda, a alkohol miał być powodem „nietrafienia” do domu – rybacy słynęli z tego, że lubili sobie zajrzeć do kielicha i aby pod wpływem alkoholu było im łatwiej wrócić do swojego domu, zapamiętywali kolor. Kolejna teoria z sentymentem wierności i miłości małżeńskiej mówi o rybakach, którzy łowiąc na lagunie niedaleko wyspy z daleka widzieli swój własny dom i tak bardzo nie tęsknili za rodziną. A kolejna już dużo mniej romantyczna umieszcza początek malowania domów na kolorowo w XVII wieku, kiedy to podczas zarazy dżumy domy z chorymi malowana na biało – aby więc oznaczyć zdrowe domy zaczęto malować je na kolorowo. Tak naprawdę nie jest łatwo dzisiaj jednoznacznie określić dlaczego, ale z pewnością tradycja ta jest i będzie trwała wśród mieszkańców wyspy, a obecnie obowiązek malowania fasady należy do właściciela domu. Podkreślić należy fakt, że kolor wybierają władze wyspy i robią to tak, żeby uniknąć podobnych odcieni obok siebie. Niesamowite jest to miejsce i radość wielka dla każdego, kto ma możliwość beztrosko powałęsać się wśród tych kolorowych domków.

 

Zabytków na Burano jest niewiele. Należy do nich Kościół San Martino (Kościół św. Marcina), którego pochylona smukła wieża jest widoczna z daleka. Znajduje się on na głównym placu wyspy Piazza Baldassare Galuppi (XVII-wiecznego kompozytora), i jest obecnie jej jedynym czynnym kościołem. Wzniesiono go w XVI wieku, był wielokrotnie przebudowywany, a i tak sprawia wrażenie nieukończonego. Wewnątrz kilka ciekawych obrazów, a wśród nich ten najcenniejszy na wyspie: to dzieło Giambattista Tiepolo Ukrzyżowanie. Słynna dzwonnica została dodana później, bo w pierwszych latach wieku XVIII; ma 53 metry wysokości i jest na bazie kwadratu o długości 6,2 m. Ze względu na miękkie i niestabilne podłoże na którym ją wzniesiono, już podczas budowy zaczęła się odchylać od pionu. Dzisiaj jest symbolem wyspy.

 

Jednym z najciekawszych miejsc na Burano jest styk dwóch kanałów nad którym wznosi się potrójny most (I Tre Ponti), który łączy trzy dzielnice miasta: San Mauro, San Martino Sinistro i Giudecca.

 

Czym więc zajmują się mieszkańcy wyspy dzisiaj? Tym samym co zawsze, czyli rybołówstwem – łowią kraby i małże. Wyspa jest również ważnym ośrodkiem szkutniczym. Tak naprawdę jest ich niewielu, bo tylko około 2350 stałych mieszkańców, ale są to ludzie niesamowicie otwarci i serdeczni. Nigdy nie zgodzili się na komercjalizację wyspy i na masową turystykę, o czym świadczy chociażby fakt, że na wyspie nie ma ani jednego hotelu! Jest kilka mieszkań do wynajęcia, można kupić sobie dom – ale w hotelu na Burano się nie prześpimy. Nie zmienia to faktu, że turystów jest na wyspie z roku na rok więcej, są sklepiki z pamiątkami, bary i restauracje, ale każdy kto przypłynie tutaj z zatłoczonej, głośnej i chaotycznej Wenecji ma wrażenie, że znalazł się w innym świecie – świecie ciszy, spokoju i kolorowej beztroski.